Kodak Pro(?)Foto

Miało być tak wspaniale. Profesjonalny film za nieduże pieniądze. Do tego XL, znaczy się 36 plus klatek. Okazało się, że jest bardzo przeciętnie, a co do bonusowego rozmiaru to mój Contax na Portrze też wciska o te dwie klatki więcej niż, oficjalnie, fabryka przewidziała. Kupiłem przypadkiem, tak całkiem na szybko. Potrzebowałem filmu na już co bywa nie lada wyzwaniem w cyfrowych czasach. Dodatkowo w wyborze pomógł mi fakt, że to co w normalnej sytuacji bym nabył przez sieć, miało w off-linowym sklepie ceny chore. Kto to widział żeby trzeba było za przyjemność porozmawiania ze sprzedawcą płacić więcej o co najmniej 75%! Wyglądało, że dużo nie ryzykuję ponieważ czytałem pochlebne opinie na kilku blogach czy forach. Były tam nawet głosy przyrównujące ProFoto XL do Ektara (sic!) więc liczyłem na cokolwiek więcej. Stwierdzam jednak, że koło technologii Vision to ten film nawet nie leżał. Spore ziarno, odnoszę wrażenie, że większe niż ma New Portra 400, i dziwne oddanie kolorów. Ostatecznie uzyskane rezultaty były tylko akceptowalne.
Kusi mnie teraz aby spróbować Fuji Superię, bo to, przynajmniej cenowo, jest odpowiednik opisywanego materiału.

Zdjęcia popełnione w Karlovassi, Samos, Grecja. Contax RX, Zeiss Distagon T* 28/2,8, Kodak ProFoto 100 XL.