Shinya Arimoto – portret ulicy?

01© Sinya Arimoto, Before Dawn (2004)

Jest taka grupa fotografików, którym bacznie, z pewnych powodów, od pewnego czasu się przyglądam. Wśród nich znajduje się obecnie czterdziestoletni Shinya Arimoto. Oglądając kolejne jego cykle mam zgryz. Z jednej strony podoba mi się sposób przedstawiania rzeczywistości, z drugiej gdzieś ucieka mi myśl przewodnia. Najłatwiej jest z cyklami reportaży z Tybetu i sesjami planowymi, bo te są spójne i czytelne. Pozostałe portfolia momentami sprawiają wrażenie dobranych w sposób prawie przypadkowy. Być może wynika to z faktu, że mamy możliwość obejrzenia wycinku większej całości i przez to gubimy klucz potrzebny do jej zrozumienia.
Wśród jego prac dominują portrety, a wśród nich trafiają się zarówno takie, w których łatwo odnaleźć inspiracje Richardem Avedonem, jak i odwołujące się do fotografii ulicznej. Nie jestem tylko pewien, czy, jakże częsty u Arimoto, ustawiony, skomponowany w każdym detalu portret jest jeszcze streetem. Moje skojarzenia oscylują też w pobliżu reportażu społecznego. Może dlatego, że jego bohaterami są często ludzie bezdomni lub pochodzący z nizin społecznych. Jednak to też jest ślepa uliczka, bo ewidentnie brakuje kontekstu, jakiegoś punktu zaczepienia.
Cóż, może po prostu nie należy szukać pudełka, w którym jego twórczość miałaby się znaleźć, bo takiego nie ma i liczy się sama forma? Zresztą, oceńcie sami: Shinya Arimoto.

 

03© Sinya Arimoto, Why Now Tibet (2009)
02© Sinya Arimoto, Phantom Eiko (2003)